Carmageddon: Death Rally 2000
Brutalność wyszła na ulice i mimo szaleńczych starań ministra Kaczyńskiego pozostanie na nich po wsze czasy. A przynajmniej do pierwszego półwiecza XXI wieku – wieku Carmageddonu.
Już w 2002 roku w światowych rocznikach statystycznych dało się zauważyć błyskawiczny rozwój wielkich korporacji. Jeszcze w latach 90-tych minionego stulecia jedynie najpotężniejsze z nich wybijały się ponad tłum firm i firemek, które co roku pojawiały się i znikały z rynku. Z nadejściem nowego milenium koncentracja środków finansowych dała od dawna oczekiwany impuls i bogate przedsiębiorstwa zaczęły systematycznie przejmować tą część klienteli, która do tej pory korzystała z usług niewielkich, nieraz i rodzinnych firm. Rządził pieniądz; kto nie mógł zainwestować milionów w nowoczesną reklamę i marketing, w badania i szerokie linie produkcyjne, przestawał liczyć się na rynku. W ten sposób powstały nowe fortuny i nowe rzesze zbankrutowanych desperatów.
Wraz z wzrostem przestępczości elita finansowa zaczęła się obawiać porwań, szantaży, zamachów i kradzieży, migrowała więc pod miasta, do tworzących się osiedli, doskonale strzeżonych, wygodnych i czystych. Większość z subatów, bo tak je nazywano, miała własne siły policyjne, uprawnione do zatrzymania każdego nieupoważnionego osobnika i zastrzelenia każdego, który stawiałby opór.
Mijały lata. Ci, którzy pozostawali w podupadających gettach, bieda-blokach i zruinowanych kamienicach, nie mieli już szans na wybicie się. Płatne szkolnictwo, kumoterstwo w wielkich przedsiębiorstwach, wreszcie niekorzystne warunki dorastania, dzieciństwo i młodość wypełnione przemocą – wszystko to stanowiło przeszkodę do wydostania się z zamkniętego kręgu nędzy. To było podłoże dla buntu. Ten zaś po latach ciszy zerwał się ze zdwojoną siłą.
Mieszkańcy co słabszych subatów, w większości średnia i wyższa kadra kierownicza, zetknęli się z zapomnianym już zjawiskiem mafii, przekupstw, płonących samochodów i porywanych dzieci. Odpowiedzieli tak, jak mogli odpowiedzieć ludzie od lat tłumiący w sobie agresję – przemocą. Ta doprowadziła biednych do furii; w krwawej „rewolucji” zajęli oni jedno z największych miast i zaczęli sprawować nad nim kontrolę. Bogaci nie zamierzali jednak spasować. Ich odpowiedzią był wybuch bomby atomowej, który ostatecznie pogrzebał ich nadzieje na lepszą przyszłość.
Korporacje i ich pracownicy nie odnieśli jednak całkowitego sukcesu. Liczne gangi, którym udało się przetrwać Zagładę, miały już tylko jeden cel – zemstę. Za wszelką cenę, bez względu na koszty. Dla nich życie przestało już mieć wartość…
Carmageddon: Death Race 2000 ma wnieść do popularnej serii brutalnych wyścigówek całkowicie nową jakość. Przede wszystkim zbudowany będzie na zupełnie nowym silniku graficznym, znacznie bardziej zaawansowanym niż jakakolwiek inna gra w tym gatunku (głoszą autorzy). Co jednak ciekawe, minimalne wymagania programu wcale nie będą wysokie – do przyzwoitej zabawy ma starczyć P200 z 32 MB RAM i akceleratorem drugiej generacji. Ponadto Carmageddon: DR 2000 został ukierunkowany na Internet i rozgrywki sieciowe. Pomysłowe areny, ciekawe tryby rozgrywki i wysoka sztuczna inteligencja przeciwników sterowanych przez komputer mają sprawić, że gra sięgnie po najwyższe laury w swoim gatunku.
Oprócz multiplayera gracze zobaczą tryb „Free Play”, który zawierać ma 30 wyścigów toczących się w 9 różnych środowiskach graficznych oraz dedykowany single-playerowi tryb „Campaign”. Samochody będzie można unowocześniać, wybierać kolor ich karoserii czy rodzaj skrzyni biegów. Pojawią się też ścigające gracza wozy policyjne i… nie, o ludziach na ulicy nie muszę chyba pisać, wszak bez nich Carmageddon nie byłby Carmageddonem. Muszę natomiast wspomnieć, że osobnicy ci zyskają w nowej wersji gry znacznie wyższe IQ niż dotychczas – będą zachowywać się bardziej realistycznie, to jest stać w kolejce, uciekać w grupach i pojedynczo, wpadać w panikę, itp. Niestety, do Europy trafi najpewniej wersja z tryskającą na boki zieloną krwią. Na szczęście odpowiedni patch już w momencie premiery pojawi się na Internecie; dzięki niemu jucha przybierze swój naturalny odcień czerwieni.
Pozostali uczestnicy ruchu w grze Carmageddon: Death Rally 2000 mają zachowywać się tak, jak samochody w grze Driver – zatrzymywanie się na światłach, ustępowanie wozom jadącym z prawej, zachowanie odpowiedniej do warunków prędkości będzie dla nich normą. Ich wozy, podobnie jak i wozy graczy, będą w miarę zderzeń rozpadać się na coraz mniejsze kawałki. Nowy engine graficzny przedstawi to bardzo dokładnie – umożliwi bowiem wyświetlanie obrazu w kilku rozdzielczościach, począwszy od przerażającego 320×240 po cudowne 2048×1768 przy 16,24 lub 32-bitowej palecie kolorów. Doskonale znane efekty mgły czy padającego deszczu zostaną wsparte bump-mappingiem, odbiciami (klasycznymi & soczewkowymi) i wszystkim tym, co umożliwiają współczesne karty graficzne. Trasy, wyładowane ruchomymi obiektami takimi jak windy, dźwigi-żurawie czy ruchome mosty będą dzięki temu wyglądać atrakcyjnie, wskutek czego nie znudzą się zbyt szybko. Na dodatek gra wykorzysta możliwości oferowane przez kierownice z force feedbackiem, tak by wrażenia podczas zabawy były naprawdę wstrząsające.
Gra pojawi się wedle zapowiedzi na samym początku września. Osoby rozpoczynające wówczas swój kolejny rok nauki będą miały dobry powód, by zostać w domu. Dobry dla siebie – nie dla rodziców; wszak Carmageddon to tak naprawdę przemoc, przemoc i jeszcze raz przemoc.