Cueclub
Nie wiem, czy ktokolwiek będzie mi w stanie wytłumaczyć, dlaczego brydż, karabinek pneumatyczny i bilard uchodzą za dyscypliny sportowe. Wszak zgodnie z obowiązującą definicją „sport to gry i ćwiczenia mające na celu rozwijanie sprawności fizycznej i psychicznej. Dzieli się na sport rekreacyjny (uprawiany wyłącznie w celu utrzymania lub regeneracji sił) i wyczynowy (oparty na regularnym, systematycznym, wielogodzinnym treningu, zmierzającym do osiągnięcia rekordowych wyników w zakresie sprawności fizycznej). Czy zatem skoro szachy, brydż czy brytyjski pool są sportem, to ów wysiłek fizyczny polega na podnoszeniu ciężkich (0,1-0,5 kg) figur szachowych, rzucie kartą na stół, czy też wreszcie na dźwiganiu bilardowego kija? Czy też może sporty te są dyscyplinami powstałymi tylko i wyłącznie w celach zarobkowych, jako że ładnie wyglądają w gazecie czy na ekranie? Nie żebym był przeciwnikiem bilardu czy szachowych zmagań – o nie, lubię je, a nawet cenię wyżej od idiotycznego podnoszenia ciężarów – ale nazywajmy rzecz po ludzku!!! Zastanówcie się nad tym…
Pomoże wam w tym może zapowiedziana przez Topware gra „Cueclub”, będąca symulatorem bilardu. Powstała w mało znanej Bulldog Interactive, której nie należy mylić z podobnie brzmiącym Bullfrogiem („Dungeon Keeper”, „Syndicate”). To jej jednak nie dyskwalifikuje! Bilardów ci u nas niedostatek, wiec i ten przyjmiemy z radością, tym bardziej, że mało znane kompanie muszą się bardziej starać, by zostać dostrzeżonym na rynku.
„Cueclub” pojawi się w sklepach we wrześniu 2000 roku i będzie kosztować niecałe 70 zł. Pod względem ilości opcji będzie bogate. Przede wszystkim autorzy planują wiele różnych trybów gry, począwszy od klasycznego snookera, którego znamy ze świetnej gry na Amigę pt.t „Jimmy White’s Wirlwind Snooker”, przez 8-ball w dwóch odmianach (amerykańskiej i angielskiej) i 9-ball na Speed Ball skończywszy. Ponadto gracze sami będą mogli projektować własne modele rozgrywki. Ale to nie wszystko, nie na tym kończy się ilość opcji oferowanych przez „Cueball”. Mocno akcentowane jest istnienie tzw. wirtualnych pokoi (chat-rooms), umożliwiających graczom kontaktowanie się z cyfrowymi przeciwnikami dzięki zaawansowanej Sztucznej Inteligencji. Cokolwiek by to nie znaczyło, brzmi interesująco, tym bardziej, że wg Topware pokoi będzie 8, począwszy od mrocznego „Podziemia” na hedonistycznym „Penthouse” skończywszy. Nie mówiłem, że brzmi interesująco? Ale to nie koniec przecież! W każdym z pokoi oferowana jest pewna liczna rozgrywek ustawionych w systemie ligowym. Zwycięstwo pozwala spotkać się z szefem (boss?), a następnie awansować do kolejnego z pomieszczeń. Każdy z chat-roomów ma mieć nieco inną oprawę graficzną i dźwiękową. Specjalnie na potrzeby programu przygotowano kilkanaście kompozycji nawiązujących stylistycznie do różnych gatunków muzyki, takich jak pop czy dźwięki lat 70-tych. Także i odgłos wydawany przez odbijające się kule będzie bardzo realistyczny. A do wygrania postawionych zostanie szereg wirtualnych nagród, które z pewnością u(ni)milą zwycięstwo.
Sama grafika – oczywiście trójwymiar – wedle zapewnień autorów pozwoli wczuć się w atmosferę zachodnich night-clubów (klubów nocnych po naszemu). Będzie więc parno, duszno i soczyście. To w połączeniu z realistycznym, bardzo dokładnym silnikiem gry powinno zagwarantować sukces programu. Oczywiście nie mówię tu o tysiącach sprzedanych kopii i pierwszym miejscu na naszym WIG10…, a o powodzeniu wśród wszystkich miłośników bilardu, najbardziej brytyjskiego „sportu” na ziemi.