Budząca się z głębokiego zasłużonego snu, Marty słyszy jak jej małżonek klnie ze złością?w nocy uciekł im jeden koń?musi jechać i go poszukać?każe żonie nasmażyć dużo placków, bo wróci głodny na śniadanie?kobieta smaży placki i z niecierpliwością czeka na małżonka?on tymczasem znalazł konia?musi go jeszcze tylko złapać?jedzie za nim galopem?w pewnej chwili jego wierzchowiec się potyka i mężczyzna spada z konia uderzając głową o kamień?
Marty tymczasem zaczyna się coraz bardziej martwić nieobecnością męża?spaceruje, w końcu bierze się za pranie?niespokojna spogląda na słońce?jest bezradna?w pewnej chwili zdaje jej się, że słyszy swoje imię?podnosi z uśmiechem głowę, ale nikogo nie ma tam skąd dochodził głos?
Po jakimś czasie wreszcie słyszy rżenie konia?biegnie w tamtą stronę z uśmiechem,?ale to nie jej mąż siedzi na koniu?to, Ben, którego poznali podczas długiej podróży?a przed nim zawinięte w koce leży ciało jej męża?Marty biegnie do swojego wozu?tam wybucha płaczem?