Miasta i miasteczka żyją, nie zasypiając. Ruch trwa całą dobę. Kolorowy tłum kłębi się, tętniąc jak krew we wzburzonym krwiobiegu. Ulice są jak potoki kolorowej lawy. Tłum pieszych miesza się z pojazdami sunącymi bez ładu i składu. Jakby nie istniały żadne przepisy o ruchu drogowym. Rikszarze wrzeszczą na kierowców, taxi bagażowe próbuje przedrzeć się przez zasieki z rozsypanych belek nieoczyszczonej bawełny. Taksówkarz ma śniadą twarz i kolorowy turban na głowie. A między brwiami czerwona tilakę. Symbol przynależności kastowej.
Dla Europejczyka wszystko, bez wyjątku jest nieziemskie, jakby żywcem wyjęte ze starej hinduskiej baśni. Dlaczego? Przecież nasze kultury wywodzą się z tego samego, praindoeuropejskiego pnia. Jednak drogi nasze rozeszły się tak dawno i dzieli nas tyle.